wtorek, 17 marca 2015

Plan działania

Żeby jakieś przedsięwzięcie miało sens i zakończyło się sukcesem, potrzebny jest plan. Każdego dnia w pracy widzę, jak brak planu może zepsuć najlepszy nawet projekt, a już na pewno sprawić, że deadline z każdym kolejnym dniem będzie trudniejszy od osiągnięcia.

Nie będę tu prawić żadnych motywacyjnych i socjologicznych mądrości, bo zwyczajnie się na tym nie znam. Wiem jednak, że bez mojego plannera ciężko byłoby mi funkcjonować i w moim życiu jakikolwiek plan zawsze być musi. Poza tym ja jestem mistrzem planowania!

Parę miesięcy temu spisaliśmy z Mężem kilka zasad, które miały nam pomóc w tworzeniu zgodnego małżeństwa. Lista wisi na lodówce i każdego dnia patrzymy na nią, przypominając sobie, co powinniśmy robić, a czego nie. Czy zadziałało? Nie będę kłamać, że spełniamy 100% zasad, ale jest na pewno lepiej niż było. Staramy się, nie zapomnieliśmy o naszych postanowieniach, bo czytamy je kilka razy dziennie. Potrafimy nawet wypominać sobie, jeśli któreś zrobiło coś nie tak. "Ej, na lodówce coś wisi - stosuj się!"

Teraz też mam plan. Nie będą to cuda na kiju, nie zostanę nagle Rockefellerem, królową fitness ani perfekcyjną panią domu. Ale z pewnością za pół roku nie będę tą samą Justyną, co dziś. Przyklejoną do kanapy, w której już są odgnioty, narzekająca na brak czasu i chroniczne zmęczenie nie-wiadomo-czym. Prawdą jest, że im masz mniej czasu, tym więcej rzeczy zrobisz. Potrzebna jest tylko dobra organizacja i plan działania. Przypomina mi się tutaj mój tata, który od kilku lat jest na emeryturze. Ilekroć bym do niego nie dzwoniła, o każdej porze dnia, jak zapytam co u niego, to w odpowiedzi słyszę: "aj dziecko, na nic nie ma czasu..." Tata, jak na emeryta przystało, cierpi na bezsenność, wstaje o 4-5 rano, pije kawę, później wychodzi do sklepu, podjedzie na ryneczek, na grzyby, do lekarza. Dla niego dzień kończy się wraz ze zjedzeniem obiadu, czyli ok godz 14. Później można już nie robić nic bo przecież jest już późno... A do obiadu na nic nie ma czasu...

Jaki jest mój plan? 

1. Zdrowe odżywianie
Od 15 lat się odchudzam. Przerobiłam chyba wszystkie diety świata, łącznie z niejedzeniem. Mam totalnie rozregulowany metabolizm, jedząc 2 posiłki dziennie potrafię tyć. Dlaczego nie pójdę do lekarza? Bo pierwsze pytanie jakie mi zada to "czy pani je regularnie? czy pani się zdrowo odżywia?" Nie! Dopiero po tylu latach dojrzałam do tego, aby zacząć jeść więcej i zdrowiej, dbać o produkty, podkręcić metabolizm, poczuć się lepiej, a przy tym schudnąć.
Trafiłam na blog Qchenne Inspiracje, który z całego serca polecam! Blog prowadzi bardzo kompetentna osoba i ufam temu, co robi. 
W każdą niedzielę rozpisuję sobie jadłospis na kolejny tydzień, dzięki czemu nie mam problemu z robieniem zakupów i zastanawianiem się, co by tu jutro zjeść.

2. Sport
Oprócz utraty kilogramów, chciałabym poprawić kondycję i ujędrnić ciało. Pozbyć się mojego trzęsącego się jak galareta brzucha i zadyszki kiedy muszę podbiec do tramwaju. Mieszkam na 3 piętrze w bloku bez windy i nie chcę pewnego dnia zorientować się, że powrót do domu z siatką zakupów kończy się potwornym sapaniem i pulsem na poziomie 250.
Obecnie biorę udział w tzw. Wydarzeniu na facebooku, którego autorką jest blogerka z Tips for woman.

3. Organizacja domu
W domu ważna jest systematyczność. Oboje z Mężem lubimy porządek i sprzątamy na bieżąco, ale są pewne czynności, które robi się od święta, jak mycie okien czy górnych szafek w kuchni. Wystarczy, że codziennie przeznaczymy dodatkowe 15 minut dla domu plus raz na tydzień np. godzinę. Kwadrans dziennie spokojnie wystarczy na umycie kosza na śmieci, wymianę pościeli czy przegląd lodówki, a godzina w tygodniu to odpowiedni czas na grubsze porządki. Dzięki temu nie zniechęcimy się do porządków, a wprowadzimy zdrowy codzienny nawyk do naszego życia domowego. Polecam też zaangażować pozostałych członków rodziny w te zmiany!

4. Uroda
Nie jest fizycznie możliwe, aby codziennie realizować wszystkie urodowe „rytuały” piękna. Peeling do ciała, inny na biust i inny na tyłek, masaż szorstką rękawicą, naprzemiennie strumienie ciepło-zimno, w międzyczasie olejowanie włosów, umycie szamponem i oczywiście odżywka a może nawet i maska. Suszymy naturalnie – bez suszarki! Później balsam ujędrniający na pupę, liftingujący na biust i ściągający na brzuch. Do tego nawilżający na resztę ciała, plus krem do stóp i rąk. Dobrze by było jeszcze ręce wymoczyć np. w oliwie. Peeling na twarz, mycie metodą OCM, maseczka, krem pod oczy, krem na noc….
Kiedyś próbowałam zmierzyć czas potrzebny na te wszystkie czynności. Wymiękłam po godzinie, a nie byłam nawet w połowie. Nie ma szans żeby to wszystko wykonać jednego dnia! Nawet w dwa dni! Mój plan jest taki, że każdego dnia dodaję do mojej wieczornej toalety dodatkowe kilka minut, max 10, na jeden z tych rytuałów. Do tego łykam skrzyp polny z bambusem oraz biotynę na wzmocnienie włosów. Po miesiącu kuracji widzę już mniej wypadających włosów i brak konieczności przepychania wanny po myciu głowy, więc to działa.

5. Rozwój osobisty
To jest ta najtrudniejsza część. Wracam do czytania książek, co wymaga trochę wysiłku i poświęcenia czasu, bo nie wyobrażam sobie czytania po 10 min dziennie. Lubię czytać przed snem, ale kończy się to zwykle na pogiętej książce, bo przysypiam po dwóch stronach. Szkoda książek… Mogłabym czytać w tramwaju, ale często wracam w takim ścisku, że złapanie się rurki graniczy z cudem, a co dopiero wyjęcie książki. Poza tym czytanie w miejscu publicznym wiąże się ze zwracaniem uwagi co najmniej kilku pasażerów obok mnie, a nie zawsze tematyka pozwala na tzw. zachowanie twarzy. Teraz np. czytam „Życie wewnętrzne” Giulii Enders, gdzie na jednej ze stron są rysunki stolca a cała książka jest o defekacji, więc nie wiem czy chciałabym, aby współpasażerowie to oglądali…
Poza książkami w planie jest powrót do systematycznej nauki języka angielskiego, więc sama jestem ciekawa co z tego wyjdzie.

Mam nadzieję, że jak za kilka miesięcy zrobię rachunek sumienia, to nie spalę się ze wstydu, a moje postanowienia staną się moimi codziennymi nawykami.


5 komentarzy:

  1. Systematyczność i konsekwencja to klucz do sukcesu w wielu dziedzinach życia, trzymam kciuki za Twoją przemianę i po cichu liczę, ze i ja się zmotywuję do zmiany!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję! I zapraszam do walki razem ze mną, z kimś zawsze raźniej :)

      Usuń
  2. Jakie to wszystko prawdziwe. I cóż ... po takim tekście i kopie motywacyjnym nie pozostało mi nic innego jak stworzyć swój własny plan :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Od czegoś trzeba zacząc! Trzymam kciuki :)

    OdpowiedzUsuń